Archiwum czerwiec 2004


cze 07 2004 ciag dalszy
Komentarze: 0

wiec jak pisalam wyladowalismy na goclawiu, nad jeziorkiem.....tam spotkalismy jeszcze kilka innych osob od nas z klasy ale ja nawet z nimi nie gadalam...siedzielismy z G na lawce...ja u niego na kolanach, twarza w twarz. bylo mi tak dobrze.....znowu.....na poczatku mialam opory...moze to glupie ale mialam...nawet jesli mam do M duzo pretensji to nie potrafilam tak po prostu rzucic mu sie na szyje....gadam glupoty bo wlasnie to zrobilam...hamowalam sie ale to bylo silniejsze ode mnie..calowalismy sie, przytulalismy..znowu nie potrafilismy sie od siebie oderwac..wszyscy widzac co sie dzieje, przeniesli sie dwie lawki dalej :) gadalismy...probowalam cos z niego wyciagnac...powiedzialam mu co mi lezy na sercu..to, ze mam dosyc tego, ze traktuje mnie jak zabawke, ze najpierw pisze mi takie rzeczy, robi mi nadzieje a potem nastepnego dnia widze go jak obsciskuje sie z M...mam tego dosyc..on siedzial i milczal...probowal nieudolnie zaprzeczac, mowil ze mu zalezy, ze cos do mnie czuje....ze sam jest w szoku bo on na ogol lubi byc sam, przebywac sam ze soba a w moim towarzystwie czuje sie pewnie i bezpiecznie...dziwne. zalil mi sie..bylo mu przykro, ze M tak go potraktowala...mowil, ze wcale nie jest tak dobrze jakby sie wydawalo...A mi mowila, ze kiedy byla u M bo ta robila jej paznokcie to przyszedl G, przywital sie z nia a ona dala mu lakier i kazala mu go mieszac (?!)...mowil, ze nie kochali sie juz od 3 tygodni, ze kazdego dnia budzi sie z bolem glowy ze ona znowu jest na cos obrazona i znowu bedzie odstawiac mu rozne akcje....................

nie rozumiem go..wszyscy mu to mowia, wszyscy odradzaja ale on wydaje sie zaslepiony i nic do niego nie dociera..czemu?? nawet nasz kolega z klasy ktory byl z nami nad jeziorkiem powiedzial mu, ze M to zwykla szmata i ze kazdy moze ja miec....siedzialam cicho i udawalam, ze tego nie slysze...no bo co mialam na to powiedziec?! potem powiedzial mi, ze dalam mu duzo do myslenia.......szlismy na przystanek za raczke...bylo mi znowu tak dobrze......

niestety, teraz nie odzywa sie na gg...odezwal sie nastepnego dnia po tym calym zdarzeniu...nie bylo mnie akurat w pokoju a on napisal, ze chyba nie mam ochoty gadac i ze moglabym chociaz napisac jak sie czuje...odpisalam. chcialam, zeby do mnie przyjechal...powiedzial ze dzisiaj akurat nie jest w stanie.....skad ja wiedzialam ze tak bedzie....od tamtego czasu caly czas jest niedostepny na gg.........pewnie siedzi u niej...................

 

 

a ja odchodze od zmyslow...nie wiem co robic...czy on oczekuje deklaracji z mojej strony?! co ja mu moge powiedziec..? nie bede przeciez czekac na niego cale zycie az on wreszcie odwazy sie zeby zostawic M i byc ze mna...ale jezeli powiedzialby mi ze tak bedzie, ze potrzebuje jedynie troche czasu zeby sie ogarnac, poukladac swoje sprawy to bym czekala.........

zuzia_1984 : :
cze 07 2004 ciag dalszy nastapi
Komentarze: 0

no wiec jestem znowu...znowu....znowu musze to napisac...juz drugi raz...

pamietacie G....moja wielka milosc z klasy....

nigdy nie przypuszczalam, ze cokolwiek mogloby miedzy nami zaistniec..a jednak. najpierw zielona szkola potem 100dniowka. myslalam, ze to TEN jeden JEDYNY..jakie ogromne bylo moje zdziwienie kiedy wreszcie zebralam sie na "powazna rozmowe"..niewazne, ze na gg..wazne, ze wreszcie postanowilam wziasc sie w garsc i dowiedziec sie na czym stoje...no to sie dowiedzialam...ze to co bylo..hm, owszem bylo przyjemne ale "po przyjacielsku" a w dodatku przy wspoludziale alkoholu...jemu szumailo w glowce, mi tez to fakt. przezywalam to strasznie..uswiadomilam sobie jaka bylam kretynka i naiwna idiotka wierzac, czekajac majac ciagle nadzieje.........przez kilka dni ciezko bylo wyciagnac mnie z lozka...lezalam, gapilam sie w sufit, myslalam a w nocy ryczalam jak opetana.

kiedy po kilku dniach z ciezkim trudem doszlam wreszcie do jakiejs rownowagi dowiedzialam sie ze G jest znowu z M. bylo mi strasznie przykro...czulam sie zmieszana z blotem i nikomu do niczego nie potrzebna..po prostu wykorzystana.

w koncu wydawalo mi sie ze mi przeszlo...nie myslalam juz calymi dniami tylko o nim..staralam sie pogodzic z tym, ze wybral ja a nie mnie. naprawde bylam przekonana, ze mam to juz za soba......do czasu.

w zeszly piatek korzystajac z nieobecnosci mamy zaprosilam do siebie kilak dziewczyn z klasy...to nie miala byc zadna impreza..to mialo byc male kamerlane spotkanie przy piwie...mialysmy pogadac, powspominac wspolnie spedzone lata....taki maly "babski wieczor"..niestety. M przyjechala z G.

staralam sie jak moglam zeby nie dac po sobie nic poznac...zachowywalam sie najbardziej naturalnie jak tylko potrafilam...balam sie nawet na niego spojrzec zeby M nie wydrapala mi oczu...zreszta ona doskonale pokazalo co potrafi...naa kazdym kroku musiala podkreslic gruba kreska kto jest panem w tym zwiazku...a on? nie wiem sama....napewno nie czul sie komfortowo w tej sytuacji...wszystkie patrzylysmy sie na siebie jak glupie widzac co ona z nim robi..jak go traktuje...koszmar.

nastepnego dnia rozmawialam z nim na gg....do 4 nad ranem...i znowu sie zaczelo...bronilam sie rekami i nogami ale wszystko wrocilo...wszystko. pisal, ze kiedy mnie zobaczyl w piatek mial nieodparta ochote przytulic mnie, pocalowac, poglaskac.....myslal o tym caly wieczor. powiedzial, ze gdyby mial pieniadze to natychmiast wskoczylby w taxowke i w pietnascie minut byl u mnie...tak bardzo tego chcialam....tak bardzo...

znowu nie moglam spac cala noc..krecilam sie, rozmyslalam...wspominalam.....nie zmruzylam oka....potem przez caly tydzien nie moglismy sie "zlapac" na gg...jak on cos pisal to mnie nie bylo, potem ja mu odpisywalam to jego nie bylo i tak w kolko......potem byl nastepny piatek. pozegnanie klas maturalnych. przemowienia pana dyrektora, wystepy, artystyczne, czule slowa, kwiaty, pozegnania..................

a wieczorem w szkole mielismy spotkanie naszej klasy z dyrektorem i wszystkimi nauczycielami...bylo piwo, byl szampan, wodeczka...muzyka, taniec, smiech......

siedzialam sama na fotelu...kawalek dalej od calej reszty...podszedl do mnie...chcial pocalowac..pocalowal w usta...tak, delikatnie..i powiedzial, ze wszystko to co pisal wtedy na gg to jest prawda....i poszedl. potem widzialam, ze M placze...zapytalam sie co sie stalo...powiedziala, ze teskni za W, za swoim bylym ktory mial wyjechac na stale do Egiptu ale jednak nie wyjechal...jest ciagle tutaj. nie chcialo mi sie nawet jej pocieszac...wqrwuilam sie, od razu pomyslalam o G...cos tam przelotem jej powiedzialam i wyszlam.

kiedy wszystko juz sie skonczylo pojechalismy wieksza grupa do klubu w centrum..kolega wczesniej przyniosl nam darmowe zaproszenia...potanczylismy...kiedy wychodzilysmy juz z A ktos nam powiedzial, ze przyjechala M z S. wyszlysmy, nie spotkalysmy ich...przed wejsciem zobaczylysmy G z A. byli kompletnie pijani.....chcieli wejsc do srodka. G zaczal wolac M...kiedy w koncu zeszla na dol i okazalo sie ze G w koncu nie wpuszcza wiecie co zrobila?? po prostu odwrocila sie hna piecie i weszla na gore tanczyc.....

G strasznie sie wqrwil, zreszta co tu sie dziwic...

reszte napisze jak wroce bo musze wyjsc heh

 

zuzia_1984 : :
cze 06 2004 qrde
Komentarze: 1

qrde, cholerna komputeryzacja....pisalam i pisalam, wyrzucilam wszystko co lezy mi na sercu a tu.....nie zapisala mi sie ta notka...a szkoda...jutro moze nabiore sily zeby jeszcze raz to wszystko przezywac piszac ponownie..

zuzia_1984 : :
cze 06 2004 ....
Komentarze: 1

znowu czuje sie beznadziejnie...znowu On i ja...a raczej ja sama a On ze mna jedynie w myslach...chociaz w piatek...

zuzia_1984 : :
cze 03 2004 Bez tytułu
Komentarze: 1

ble ble ble

zuzia_1984 : :