lut 04 2005

załamana


Komentarze: 3

mialam napisac co sie wydarzylo w szkole ale z tym zaczekam do jutra..najpierw musze wyrzucic z siebie to czego dowiedzialam sie jakies pool godziny temu...załamałam sie juz do reszty. stwierdzilam ze jednak faktycznie jestem do kitu..io to nie tak normlnie do kitu tylko do kitu do szescianu :/

moja wielka milosc, G...

pojechalam spotkac sie dzisiaj z dwoma qmpelkami z liceum, nazwijmy je S i B. B byla kiedys z G. potem go zdradzila..on caly czs ja kochal chociaz staral sie skrzetnie ukryc to przed swiatem,  nawet jesli nie przed calym swiatem to przede mna napewno :/ a ja glupia, zaslepiona przystawalam na to i udawalam, ze nic nie widze.

moja i G historia byla niepozorna. kazdy w sumie widzial, ze cos nas do siebie ciagnie ale to byla raczej takie "pijackie zauroczenie". mialam do niego wielka slabosc chociaz nigdy nie bylismy razem..wszyscy dookola mowili mi, ze on ma mnie w nosie i tylko sie bawi ale ja nie dopuszczalam do siebie tej mysli chociaz gdzies podswiadomie sama doskonale zdawalam sobie z tego sprawe. mowil, ze nie kocha juz B i ze nawet nigdy jej nie kochal..jak on to nazwal, loobil ja "adorowac" codziennie po szkole wpadal do niej na male randez vous. ale ja twardo udawalam ze tego nie widze..w koncu mi mowil co innego..ze zalezy mu na mnie, ze jej nie kocha, ze ja jestem wspaniala, kochana, delikatna, dobra, naturalna a ona jest taka smaka i owaka. a ja mu wierzylam nie wiedzac co dzieje sie za moimi plecami. potem dowiedzialam sie ze znowu do niego wrocila..to byl krootki okres podczas ktoorego kiedy sie z nim spotkalam (byl pijany) dzialy sie rozne dziwne rzeczy na laweczce nad jeziorkiem.........zalil mi sie wtedy jednoczesnie patrzac mi w oczy i prawiac komplementy.w koncu ja nie wy3malam i pojechalam do niego...siedzielismy na tej samej lawce. proobowalam cos z niego wyciagnac...tlumaczyl sie. ze przeciez niczego mi nie obiecywal, ze on cos czuje ale ze nie wie co to jest, ze sie boi bardzo nowego zwiazq. wiec czekalam...glupia, naiwna..czeklam..na jakis cud..az sie wreszcie opamieta i spojrzy na mnie...ze da szanse wielkiej milosci...mojej milosci...a wtedy bylam gotowa zrobic dla niego wszystko..chcialam czekac.

 

dzisiaj jednak od B dowiedzialam sie ze wydzwania do niej ciagle...ze pisze jej esemesy...ze nadal ja kocha...

zalamalam sie..poczulam sie jak ostatnia kretynka. w dodatq dowiedzialam sie ze w miedzyczasie kiedy rozstal sie z B mial inna. widzimy to? zalamalam sie...mial inna, B nadal kocha...a mna sie bawil. zgubil gdzies swoja ulubiona zabawke wiec ja bylam na zastepstwo......czooje sie okropnie. nie boli mnie nawet to, ze nadal kocha B chociaz zawsze mi wpieral, ze nigdy w zyciu jej nie kochal..ale najbardziej wqrzylo mnie to, ze mi mowil, ze nie ma sily, ze boi sie nowego zwiazq a w tym samym czasie byla jeszcze jakas trzecia.......

po raz kolejny dalam sie nabic w butelke...dlaczego? czy ktos moze mi to wyjasnic...?

jestem zmeczona...mam dosc wszystkich i wszystkiego...G nie chce juz znac...jest smieciem...jest teraz nikim w moich oczach... chociaz kiedys byl wszystkim.........

musze sie z tym "przespac"....nie mam siły...

zuzia_1984 : :
05 lutego 2005, 15:16
Ja to potrafię wyjaśnić! Ludzi nie kocha się za to, że są mili, dobrzy, szczerzy i uczesani. Po prostu- kocha się kogoś nawet jak jest skurwysynem. Nie wiem czy go kochasz czy co tam jeszcze, ale jeżeli zalezy Ci na nim mimo tego, że zachowuje się jak skurwiel to diagnoza jest taka: masz przejebane! I dużo czasu minie zanim Ci naprawdę przejdzie. Ale z autopsji wiem, że to przechodzi i potem znowu może być fajnie
paulita
05 lutego 2005, 10:42
Skarbie... nie bede pisac jak sie czujesz bo nie wiem, ale moge przypuszczac:( jedno co moge ci powiedziec, to dobrze, ze widzisz, ze on jest nikim... nie mozna tak bawic sie czyimis uczuciami, a skoro on sie Tobą bawił jest rzeczywiście nikim i warto o nim zapomniec, zeby wiecej nie cierpieć... o kimś kto sprawia ból duzo łatwiej zapomniec... Słonko bierz sie w garść, bo jestes bardzo wartosciową osóbką i nie pozwole zebyś plakała i sie dołowala... nie warto.. a jesli chcesz pogadac to to moj nr gg: 1382735... jesli tylko bedziesz potrzebowac to ja czekam:***
ś.c
05 lutego 2005, 07:19
chociaz sie chce jakos pomoc w tej sytuacji... to nawet nie ma sie pojecia co napisac... :(

Dodaj komentarz