sty 31 2005

psycholog i depresja :/


Komentarze: 1

to dziwne, ze zawsze kiedy dopada mnie taki wstretny pochmurno-deszczowo-sniezny humor to zawsze wracam tu. no moze nie zawsze bo gdybym wracala za kazdym razem to po prostu nigdy nie przestawalabym tu przychodzic.

niewazne. mam doła. takiego permanentnego. napisalam dzisiaj esa do D. malej wariatki, ktora kocham nad zycie ktora jednak nie ma dla mnie tyle czasu ile bym sobie tego zyczyla bo ma swoj swiat. kocha i jest kochana.

napisalam jej, ze nie chce mi sie zyc. ze czuje sie tak jakbym bladzila gdzies w ciemnosciach nie znajac nawet kierunq w strone ktorego nalezaloby sie kierowac. napisalam, ze chcialabym byc tam gdzie jest D.J, gdzie sa moje dwie babcie i dziadziuś i wielu wielu innych. wiem, to glupie. szczeniackie i zalosne. ale tak juz jest. kiedy nie ma drogi wytyczonej pojawiaja sie watpliwosci. ja ich mam cale mnostwo.

wiecie co mi napisala? zebysmy poszly do psychologa. ja wiem..ja wszystko rozumiem. w koncu sama nad zycie chcialabym isc na psychologie i pomagac innym, ale kiedy dotarlo do mnie ze moze faktycznie mam jakis powazny problem to przeszły mi ciarki po plecach. wiem, ze mam..wiem, ze jestem najbrdziej zakompleksionym czlowiekiem jakiego znam, ze mam przewrotna nature ze sklonnosciami do wiecznych czarnych scenariuszy..rozumiem..ale psycholog?

heh ale moze D ma racje? moze ja faktycznie sama sobie z tym nie poradze..?

jest mi ciezko strasznie...ciagle cos wali mi sie na glowe a ja wciaz szukam sensu i proobuje sie odnalesc w tej szarosci...i nie potrafie.

umieram................

zuzia_1984 : :
paulita
31 stycznia 2005, 21:29
w wiesz ze ja tez ostatnio coraz czesciej zastanawiam sie nad wizyta u psychologa??? moze on powie mi jak zapomniec, jak nauczyc sie zyc bez Niego...

Dodaj komentarz