Archiwum 05 lutego 2005


lut 05 2005 heh
Komentarze: 0

pierwszy dzien z moim nowym pieknym komputerkiem :) mam juz za soba "epoke lodowcowa" i "dzien swira"..tak na poprawe humoru :/

zuzia_1984 : :
lut 05 2005 przyjazn? :/
Komentarze: 2

qrwa....qrwa qrwa qrwa. odzwyczajam sie od przeklinania..ale nie moge. nie moge nie powiedziec czegos brzydkiego, kiedy ktos zawraca mi glowe a co smieszniejsze ma jeszcze do mnie jakies wydumane pretensje. moja qmpela. niby najlepsza przyjacioolka..miska. dzwonila dzisiaj do mnie, chciala mnie wyciagnac gdzies potanczyc. nie rozumiem, dlaczego ona nie moze pojac, ze

a) nie mam pieniedzy

b) nie mam ochoty jechac z jej kolegami,z ktorych jeden slini sie na mooj widok co mnie przerazajaco odpycha..po prostu nie mam ochoty bawic sie w jego towarzystwie wiedzac, ze cokolwiek nie zrobie bedzie skomentowane i obserwowane. ble

c) nie mam generlanie ochoty dzisiaj na zadne wypady

ale to chyba ciezko jest zrozumiec. pokloocilysmy sie. powiedziala mi, zebym nie miala nigdy wiecej do nie pretensji ze ona niby nie ma dla mnie czasu. i wyciagnela mi przyklad z okresu kiedy byla z konradem i kiedy chciala mnie wyciagnac na karaoke a ja nie chcialam jechac i potem jej powiedzialam, ze czoolam sie zaniedbana. fakt. czulam sie. kazdy by sie chyba tak poczul gdyby najlepsza przyjaciolka z ktora kiedys spotykalysmy sie kilka razy w tygodniu nagle wielce zakochana po uszy nie mogla znalesc 5, baaaa nawet 2 minut na wykonanie telefonu i zapytanie sie co slychac. w koncu nikt nie mial pretensji o to, ze sie zakochala i ze byla szczasliwa tylko jezeli ja do niej wydzwaniam dzien w dzien a ona nie ma dla mnie od miesiaca czasu i nie raczy nawet oddzwonic to kazdy by sie zdenerwowal. zreszta..nie chodzilo mi o spotkanie z nia i z nim. chcialam sie spotkac z nia. przeciez nie bede w jego towarzystwie opowiadala, ze wyskoczyl mi pryszcz, ze jestem nieszczesliwie zakochana czy ze mam problemy w domu. nie jemu to chcialam moowic.....od tego sa przyjaciolki..znaczy..powinny byc heh..

wqrzylam sie..naprawde sie wqrzylam...i ona mi mowi, ze jej przykro bo zawsze jak ona chce mnie wyciagnac gdzies to ja nie chce...qrcze...mowi mi, ze przeciez ona tam bedzie wiec bedziemy sie bawic razem. nie musze sie nawet z nia bawic...chcialam tylko pogadac. a jak ostatnio poszlysmy razem do jej kolegi to ona siedziala i rozmawiala z nimi a ja jak ta kretynka siedzialam i sie glupio usmiechalam..i musialam znosic zaloty tego pseudo adoratora :/ faktycznie...super zabawa, prawda? :/ niech sie nie dziwi teraz ze nie mam ochoty z nimi nigdzie chodzic...ale najlepsze bylo jak powiedziala, ze "jezeli ja sie nie czuje gdzies w centrum uwagi to wole zrezygnowac..." opadly mi rece w tym momencie...zyczylam jej dobrej zabawy i nie chcialam dluzej gadac...................................

do kitu z takimi znajomosciami............a, jeszcze mi sie przypomnialo jak powiedziala, ze nie ma zamiaru przychodzic do mnie i sie zamulac..ze w tamtym towarzystwie przynajmniej sie bawi smieje i zapomina o wszystkim...no to do qrwy nedzy czy ktos jej kaze do mnie przychodzic? czy ja ja kiedykolwiek ciagnelam na sile?? nigdy nie ma jej wtedy kiedy jest mi potrzebna..kiedy mam potrzebe wygadania sie, wyplakania, wyzalenia....potrafila czasem do mnie przyjsc w srodq nocy zaplakana, kiedy poklocila sie z rodzicami, miala problemy z facetem czy w szkole...ja bylam zawsze dla niej...ocieralam lzy, nieslam ukojenie, uspokajalam...a teraz? ona sie nie chce zamulac............niech to szlag trafi! a kiedy ja jej mowie jaka mam sytuacje w domu slysze..."heh, jakie to przykre..." i zaczyna znowu na swoj temat :(

teraz musze wyzalac sie tutaj......ale tu przynajmniej znajduja sie tacy, ktorzy chca tego sluchac.....dzieki wam za to! PAULITA speszjal dzieki 4 U :)

zuzia_1984 : :
lut 05 2005 cisza
Komentarze: 0

rodzice pojechali do wujka na obchody jego rocznicy slubu..ktorejs tam, nie wiem sama...a ja wreszcie mam chwilke spokoju...sama dla siebie.....wsluchuje sie w cisze......oj jak dobrze...

zuzia_1984 : :