Archiwum 23 września 2003


wrz 23 2003 smierc
Komentarze: 3

przeczytalam przed chwilka na jakims blogu cos o przemijaniu, o tragicznej smierci w mlodym wieku...i zakrecila mi sie lezka w oku. wydaje mi sie ze kazdemu byloby ciezko odchodzic i zostawiac wszystko to co ma tutaj ale smierc wyglada zupelnie innaczej w przypadku starszej osoby a innaczej w przypadku osoby mlodej, ktorej nie bylo nawet dane nacieszyc sie zyciem, rodzina, przyjaciolmi...sloncem, gwiazdami, kwiatami, spiewajacymi ptakami i wszystkim tym obok czego my zyjacy przechodzimy, obojetnie nie zwracajac na to nawet najmniejszej uwagi...

"Niezapominajka" dla D.

siedze tutaj, mysle...i placze. przepraszam. wiem, ze mialam tego nie robic. prosiles mnie przeciez o to...ale ja nie potrafie uszanowac twojej woli D. wybacz mi...tyle mysli klebi mi sie w glowie, ze obawiam sie ze nie bede potrafila pozbierac tego wszystkiego w jedna sensowna calosc. bo tu nie ma zadnej calosci...to sa tylko nieposkladane, niesforne skrawki wspomnien...glosow...zapachow...slow...nie wiem co mam napisac.

slone lzy splywaja mi po policzkach...tyle chcialabym ci powiedziec. nie mielismy zbyt wiele czasu na rozmowy, prawda? dopiero po tym nieszczesliwym dniu uswiadomilam sobie, jakim byles wspanialym czlowiekiem, ile mogles mnie nauczyc...ile godzin przepadlo...godzin ktore moglismy przeznaczyc na dlugie pogawedki o zyciu...o istnieniu, o przemijaniu..

po twojej smierci czulam sie jak zbity pies...napewno to wiesz bo byles przy mnie. wiem to. nie moglam nic jesc, pic...na niczym mi juz nie zalezalo. bylo mi wszystko jedno. odwrocilam sie od wszystkich...nawet od tych, ktorzy chcieli mi pomoc (a ja tej pomocy bardzo potrzebowalam). ale to nie o ich pomoc mi chodzilo. tylko ty mogles pomoc mi w tym momencie...wydawalo mi sie ze nie ma juz odwrotu, ze jedynym wyjsciem z sytuacji bedzie ucieczka w nicosc, ciemnosc...do ciebie. swiadomosc, ze zostawiles mnie sama przerazala mnie...a tysiace pytan pozostawaly bez odpowiedzi. niektorzy probowali nieudolnie tlumaczyc mi dlaczego stalo sie jak sie stalo, ale to jeszcze bardziej mnie irytowalo. oni przeciez nie rozumieli, nie wiedzieli, nie czuli tego co ja.

pamietam twoj pogrzeb. nigdy tego nie zapomne. kiedy tylko przekroczylam prog kosciola lzy polaly sie strumieniami. nie wiedzialam nawet ze tyle ich mam. wyraz twarzy twojej mamy kiedy czytala fragmenty twojego pamietnika...zaplakane oczy J i P...kamienna twarz twojego taty...to wszystko siedzi we mnie jak drzazga...chcialabym w koncu ja usunac, ale to zbyt bolesne...chyba juz wole zeby zostala tam gdzie jest. w sercu.

chcialam po prostu zebys wiedzial co wtedy czulam, jak bylo mi ciezko. milion razy juz zbieralam sie zeby wylac z siebie te wszystkie emocje, dac upust temu wszystkiemu co we mnie tkwi od ponad juz dwoch lat. a pamietasz, jaka zlozylam ci obietnice? niewazne, nie musisz pamietac. wiedz jedynie, ze ja pamietam i dotrzymuje slowa...prawie codziennie. dzisiaj w koncu sie zebralam..szkoda tylko, ze nie moglam powiedziec ci tego w cztery oczy kiedy jeszcze mialam szanse...   ale jakos tak nigdy nie mielismy okazji... ale ty zawsze byles dla mnie wazny D. .zawsze czulam jakas wiez ktora ciagnela mnie do ciebie. trudno mi to wytlumaczyc. moze ty po prostu byles moim Aniolem? zawsze otaczala cie taka aura...zawsze byles usmiechniety, dobry, mily dla innych...nie byles idealem, byles przeciez tylko czlowiekiem...ale dla mnie byles wyjatkowy. i zawsze bedziesz...

jeszcze na koniec chcialabym ci powiedziec, ze nigdy cie nie zapomne...a w dowod mojej...sama nie wiem jak to nazwac...milosci? ogromnej przyjazni? niewazne...w imie tego co do ciebie czuje dedykuje ci slowa piosenki, ktorej sluchalam kiedy odszedles..

" Z TOBA ODESZLY ANIOLY...JEST NOC W OGROMNYM DOMU. UMIERALAM I WOLALAM DO NICH : NIE MA NAS, NIE MA NAS..

PLYNIE MIASTO A JA W NIM TONE, BIALE MURY UPADLY I KONIEC. BROD DOOKOLA I SAMA NA ULICY...KIEDY KRZYCZE, KIEDY KRZYCZE...NIE MA NAS..

I TAK WSZYSTKO TO CO MAMY JEST W NASZYCH SERCACH...

NIE MA NAS...NIE MA NAS...ELLI LAMA SABATHANI?...Z TOBA ODESZLY ANIOLY...NIE MA NAS...ZOSTALAM SAMA.."

to i tak nie wszystko co chcialam ci powiedziec..ale i tak ty pewnie wiesz wszystko lepiej niz ja...no i moze to lepiej...zaoszczedzi mi lez...

zuzia_1984 : :
wrz 23 2003 HELP!
Komentarze: 3

i znowu to samo..znowu co sekunda sprawdzam poczte czy przypadkiem nie ma od niego jakiejs wiadomosci. to chore, jestem juz uzalezniona..gdy tylko widze, ze cos napisal czuje sie jak w niebie ale gdy nie odzywa sie przez kilka dni czuje, ze trace grunt pod nogami..

boze, opanuj sie kobieto! on przeciez nie pojechal tam na wakacje, on pracuje! to normalne, ze moze nie miec czasu..

coz..pozostaje mi jedynie czekac..wszak obiecal mi dlugiego maila..

zuzia_1984 : :
wrz 23 2003 DO EMI
Komentarze: 1

emi, sluchaj! chcialam wejsc na twojego bloga i tez cos sie o tobie dowiedziec, ale jakos nie moge sie tam dostac...a jak juz mi sie uda to nie widze tam zadnych wpisow! nie wiem o co chodzi. w kazdym razie wielka buzka za wpisiki, dzieki. 3maj sie!

zuzia_1984 : :
wrz 23 2003 jest mi strasznie ciezko o tym pisac..
Komentarze: 1

 

sluchajcie, mam problem...z facetem oczywiscie.

zaczne od poczatku...on ma 34 lata (nazwijmy go M) ja 19, on ma zone i dziecko a ja jestem samotna i spragniona milosci. jak to sie zaczelo? hm, w sumie to nigdy sie nie zaczelo...poznalismy sie przez moja siostre...od razu przypadlismy sobie do gustu...nie moglismy przestac sie na siebie gapic przez kilka godzin...i tylko gadalismy, gadalismy i jeszcze raz gadalismy. bylo fantastycznie...z nikim jeszcze mi sie tak nie rozmawialo jak z nim..potem byly "przyjacielskie telefony" i niewinne SMSy..

jesli chodzi o jego rodzine to, hm...wiecie jak to jest...zwyczajna licealna para, bylo im dobrze..wszystko ukladalo sie jak po masle az do momentu kiedy okazalo sie ze ona bedzie miala dzidziusia. on czujac sie odpowiedzialny za to co sie stalo poprosil ja o reke. a potem to coz tu wiecej mozna powiedziec..nie dopasowali sie idealnie..zupelnie przeciez jest innaczej gdy jest sie z kims "z doskoku" a gdy mieszka sie z tym kims pod jednym dachem, prawda? nie bylo im w kazdym razie dobrze i po pewnym czasie kazde z nich zaczelo prowadzic zycie na wlasny rachunek...on spotykal sie z roznymi kobietaami na boku a i ona nie byla swieta. ale rozwodzic sie nie chcieli ze wzgledu na dziecko bo uwazali, ze tak bedzie lepiej, ze ta zludna, fikcyjna "rodzina" zapewnia dziecku szczesliwe dziecinstwo..

piszac to, zastanawiam sie czy ja sie przypadkiem nie staram usprawiedliwic sama przed soba...zakochalam sie w facecie, ktory jest starszy ode mnie o 15 lat i ma rodzine...heh, nie wiem co mam robic powiem wam szczerze...w sumie nie widzielismy sie juz ze dwa lata bo M jest zolnierzem i wyjechal na misje pokojowa do Afganistanu...nie bede klamac, ze podczas jego nieobecnosci myslalam o nim dzien i noc...tak nie bylo, moze dlatego ze nie dawal znaku zycia...ale siedzial mi gdzies na dnie serca..az w Wigilijny poranek dostalam z daleka swiatecznego SMSa. wtedy wszystko wrocilo...teraz piszemy do siebie maaile...niedlugo ma wrocic a ja nie moge juz wytrzymac...chce go wreszcie zobaczyc, dotknac, przytulic...uslyszec jego glos, jego smiech...poczuc zapach jego wody kolonskiej..heh..odliczam juz tylko dni z coraz wiekszym niepokojem w sercu bo z jednej strony umieram z tesknoty a z drugiej boje sie co bedzie kiedy znow zaczniemy rozmawiac, rozmawiac i jeszcze raz rozmawiac jak kiedys..

jest mi ciezko..

zuzia_1984 : :
wrz 23 2003 legalne wagary!
Komentarze: 1

czyz zycie nie jest piekne?! :) wczoraj jak pomagalam robic mamie zakupy to schowalam swoje klucze do jej torebki...i zapomnialam je potem stamtad zabrac!!! i nie mam czym zamknac drzwi! :) jaka szkoda...mama jest w pracy a ja w domciu :) wpadajcie na impreze hehe :P ale tak na serio to ja chcialam isc dzisiaj do szkoly bo juz nie bylo mnie z jakies 5 dni w szkole od poczatku roku...ekhem, klasa maturalna ;) (wczoraj tez mnie nie bylo...no i dobrze, bedzie wygladalo na chorobe....dwa dni pod rzad to nie to samo co na przyklad nieobecnosc w poniedzialek i czwartek, nie?)

hm, co by tu zrobic z tak pieknie rozpoczetym dniem? :) wyjsc niestety nie moge, ale kto powiedzial, ze w domq musi byc nudno? pomyslmy..powinnam zrobic porzadek w szafie z ciuchami bo juz sie nie domyka, powinnam umyc podloge w kuchni bo sie lepi, powinnam tez umyc lazienke....juz wiem! IDE SPAC! :)

ale jak wstane to zaczne sprzatac...I'll promise ;)

 

 

zuzia_1984 : :