zuzia-1984

znowu dopadl mnie jakis nie taki nastroj. jest mi smutno. dzisiaj na matmie babaka pewnie odda klasowki. oddalam pusta kartke!! a poza tym to jestem zla na A. niby jestesmy wielkie przyjaciolki a wczoraj caly czas lazila wszedzie za M, a miala takie samo zdanie o niej co ja! czym moge zawdzieczac tak nagla zmiane zdania?!?

wczoraj wieczorem napisalam SMSa do R. chcialam byc mila, chcialam zrobic pierwszy niezobowiazujacy krok...odpisal mi o piatej rano bardzo tresciwego SMSa "Spac nie mozesz czy co?" nie wiem o co mu qrwa chodzi!!!!! jak nie pisze i nie dzwonie to sie na mnie obraza i w ogole a jak tylko sie odezwe to zaraz mam jakies nieprzyjemnosci z tego powodu.

nie odezwe sie wiecej do niego pierwsza....mam nadzieje, ze dzisiaj zadzwoni...musze mu kilka rzeczy powiedziec...

no i M...dzwonilam do niego wczoraj...myslalam, ze sie ucieszy a on sie zdziwil strasznie. hm, czyzbym byla za malo towarzyska?! za malo dzwonie? dobra, wiem, przyznaje sie. dzwonie rzadko ale to dlatego, ze tego nie lubie. wole spotkac sie w 4 oczy i porozmawiac niz siedziec w kuchni przykluta kablem telefonicznym do sciany i czatowac bo jak tylko rozmawiam to natychmiast w kuchni robi sie tlum...to ktos robi herbate, zmywa naczynia, robi kanapke itp. nienawidze tego!!!

niewazne, musze zbierac sie do szkoly.......ciekawe tylko, co dzisiaj "przyjemnego" mnie czeka :(

przed chwila dzwonila moja siostra...naszla mnie jakas taka nostalgia. tesknie za nia. mimo, ze dzieli nas dwanascie lat, mimo ze czasem strasznie sie klocimy, mimo ze czasem bardziej jest dla mnie matka niz siostra...mimo wszystko tesknie za nia. tesknie za tym co utracilysmy, za tym co juz nigdy nie wroci i za tym co mogloby jeszcze byc a juz nie bedzie. od 5 lat nie ma juz jej blisko mnie. mieszka we wloszech...ma meza, dziecko, swoje sprawy...jezdze do niej w kazde wakacje, ale...ale to juz nie to samo. wiem, ze gdyby mieszkala tutaj, na miejscu nasze stosunki ukladalyby sie zupelnie innaczej. a tak...nie mamy juz takich wspolnych tematow, owszem gadamy duzo jak sie widzimy ale...wiecie jak to jest, tu dziecko, tu pieluszki, tu obiad dla meza. jestem wsciekla bo kiedys to ja bylam jej mala zuzia, jej kochana siostrzyczka dla ktorej zrobilaby wszystko, to na mnie skupiala sie jej uwaga...ale to nawet nie o to chodzi. ona jest naprawde wspaniala! kocham ja bardzo i moze wlasnie dlatego tak bardzo ciezko jest mi pogodzic sie z tym, ze nie mam jej na codzien. no bo co z tego, ze dzwoni? co z tego?!?!?! telefony to jedynie krotka wymiana informacji, o pogodzie, o dziecku i innych pierdolach...nie ma czasu na dlugie rozmowy, wyzalenie sie, pozartowanie...a tego mi brakuje. ona jest moja najlepsza przyjaciolka, chcialabym mowic jej o wszystkim, o kazdej drobnej rzeczy ktora mnie ucieszyla, o kazdym zdarzeniu, ktore wywolalo lzy i smutek...

jedyne co mi pozostalo to wspomnienia, kilka starych fotek...... czesto wspominam czasy kiedy miala piekne, dlugie, blond wlosy i grala na gitarze...jest kilka naszych piosenek, ktore grywala mi na dobranoc jak bylam mala. te piosenki za kazdym razem przywoluje w pamieci mile wspomnienia...a zatem...

"Zamienie kazdy oddech w niespokojny wiatr...by zabral mnie spowrotem, tam gdzie masz swoj swiat..

Poskladam wszystkie szepty w jeden cieply krzyk, zeby znalazl Cie az tam gdzie pochowalas sny..

Juz teraz wiem, ze dni sa tylko po to by do Ciebie wracac kazda noca zlota

Nie znam slow co maja jakis wiekszy sens, jesli tylko jedno, jedno tylko wiem

Byc tam, zawsze tam gdzie Ty..."

Kocham Cie Misia bardzo

chcialam napisac cos madrego, ale zdaje sie ze wylecialo mi z glowy..

co za wstretna, odrazajaca, parszywa, okropna, beznadziejna i straszna pogoda!!!!!

w zaden dzien nie wstaje mi sie tak ciezko jak w poniedzialek!