Komentarze: 1
jootro musze koniecznie przytoczyc rozmowe moja z G. na gg....boze, naprawde jestem pelna podziwu dla siebie ze ja KIEDYKOLWIEK moglam cos czooc do tego czlowieka :/
G. jestes smieciem!!!!!!!!!!!! :(
jootro musze koniecznie przytoczyc rozmowe moja z G. na gg....boze, naprawde jestem pelna podziwu dla siebie ze ja KIEDYKOLWIEK moglam cos czooc do tego czlowieka :/
G. jestes smieciem!!!!!!!!!!!! :(
olalam G. caly weekend usilowal zagadac mnie na gg, ale trzymalam sie twardo. potem ten esemes. dalej cisza...az dzisiaj w koncu zapytal sie znowu...a ja odpisalam. napisalam mu..ze sie zakochalam, ze mnie zabolalo to ze mi mowil, ze boi sie zwiazkoof a potem nagle ta dziewczyna...najpierw napisal,ze nie moze uwierzyc, ze obrazilam sie za takie cos (faktycznie, dziwne) a potem text" a jak myslisz, czemu bylem z nia tylko 2 tygodnie?? bo ja sie NIE NA DA JE do zadnych zwiazkow"...w sumie teraz gucio mnie juz to obchodzi. i tak ta rozmowa bardzo szybko trafi zapewne do uszu B...ale naprawde..jest mi wszystko jedno...
dzisiaj w szkole dalej przezywalam swojego dola..wszyscy sie zmartwili..to mile..to mile, ze czasem obce w sumie osoby (bo kroociutko sie znamy) przejmuja sie bardziej twoimi problemami niz najblizsza ci przyjaciolka ktora strzelila focha jak stad do katowic i nadal nie raczy zadzwonic...ale mam to w dupie. teraz jest mi juz wszystko jedno..nie czooje sie w zadnym stopniu winna tego co sie stalo. zreszta to i tak zawsze JA wyciagalam pierwsza reke do zgody...basta!!
nie moge! to jakies apogeum...juz naprawde nie mam sily! :(
czooje sie okropnie..naprawde. meczy mnie to wszystko..mecza mnie loodzie..meczy mnie swiat. mam dosyc tego otaczajacego mnie falszu, obloody..tego,ze sa obok nas inni ale tak naprawde jestesmy sami..samotnosc w tlumie. nie mam juz sily..patrzec na ludzi, ktoorzy za usmiechem skrywaja swoje slabe oblicze..moze ja sama taka jestem. bo widzicie..to jest tak..chce od tego wszystkiego uciec,ale nie potrafie. czuje sie samotna..tak zajebiscie samotna. odechciewa mi sie walki. nie chce mi sie juz nic. jestem zagubiona...szukam swojej drogi i chce ja odnalesc ale nie wiem gdzie szukac. coraz czesciej nie wiem jak odroznic jedno od drugiego....szukam swojej drogi swojego szczescia, ale im bardziej tego chce tym bardziej czuje jak to wszystko sie oddala...a mnie bola juz nogi..nie mam sily biec.....niby mam tyle a tak w rzeczywistosci nie mam nic..oprocz siebie, nielicznych milych wspomnien, marzen, blekitu nieba, promieni slonca i blyszczacych gwiazd....nie mam do czego wracac.....tylko gdzie moge isc? zeby potem mozna bylo wracac........pozegnania sa straszne...ale ja nawet nie mialabym sie z kim zegnac..................................boze, jak mi zle :(
co robic co rooobic?????? matko swieta!!!!!!!!! ta cala sytuacja z G, to czego dowiedzialam sie od B wplynelo na mnie troche otrzezwiajaco..nawet bardzo bym powiedziala. nie odzywalam sie, strzelilam focha..tak, trzeba spojrzec prawdzie w oczy, ze zarzucilam focha ale trzeba przyznac ze mielam powod? tyle czasu klamania, oszukiwania, robienia w konia..mnie oczywiscie. proobowal caly dzien cos zagadac na gg. nie odpisywalam..teraz nagle esemes "obrazilas sie?" a ja nie wiem co mu napisac..............zesz w morde!! tak, jestem obrazona i tak jest mi zle. ale z drugiej strony kompletnie nie wiem co zrobic :/ nie chce mu pisac, ze jestem obrazona potem on zacznie sie pytac dlaczego, ja mu bede wyjasniac a on bedzie sie smial, ze wyciagam takie rzeczy....w koncu...heh sama nie wiem. nie odzywac sie? napisac, ze faktycznie sie obrazilam? olac? CO ROBIC?!