przeczytalam przed chwilka na jakims blogu cos o przemijaniu, o tragicznej smierci w mlodym wieku...i zakrecila mi sie lezka w oku. wydaje mi sie ze kazdemu byloby ciezko odchodzic i zostawiac wszystko to co ma tutaj ale smierc wyglada zupelnie innaczej w przypadku starszej osoby a innaczej w przypadku osoby mlodej, ktorej nie bylo nawet dane nacieszyc sie zyciem, rodzina, przyjaciolmi...sloncem, gwiazdami, kwiatami, spiewajacymi ptakami i wszystkim tym obok czego my zyjacy przechodzimy, obojetnie nie zwracajac na to nawet najmniejszej uwagi...
"Niezapominajka" dla D.
siedze tutaj, mysle...i placze. przepraszam. wiem, ze mialam tego nie robic. prosiles mnie przeciez o to...ale ja nie potrafie uszanowac twojej woli D. wybacz mi...tyle mysli klebi mi sie w glowie, ze obawiam sie ze nie bede potrafila pozbierac tego wszystkiego w jedna sensowna calosc. bo tu nie ma zadnej calosci...to sa tylko nieposkladane, niesforne skrawki wspomnien...glosow...zapachow...slow...nie wiem co mam napisac.
slone lzy splywaja mi po policzkach...tyle chcialabym ci powiedziec. nie mielismy zbyt wiele czasu na rozmowy, prawda? dopiero po tym nieszczesliwym dniu uswiadomilam sobie, jakim byles wspanialym czlowiekiem, ile mogles mnie nauczyc...ile godzin przepadlo...godzin ktore moglismy przeznaczyc na dlugie pogawedki o zyciu...o istnieniu, o przemijaniu..
po twojej smierci czulam sie jak zbity pies...napewno to wiesz bo byles przy mnie. wiem to. nie moglam nic jesc, pic...na niczym mi juz nie zalezalo. bylo mi wszystko jedno. odwrocilam sie od wszystkich...nawet od tych, ktorzy chcieli mi pomoc (a ja tej pomocy bardzo potrzebowalam). ale to nie o ich pomoc mi chodzilo. tylko ty mogles pomoc mi w tym momencie...wydawalo mi sie ze nie ma juz odwrotu, ze jedynym wyjsciem z sytuacji bedzie ucieczka w nicosc, ciemnosc...do ciebie. swiadomosc, ze zostawiles mnie sama przerazala mnie...a tysiace pytan pozostawaly bez odpowiedzi. niektorzy probowali nieudolnie tlumaczyc mi dlaczego stalo sie jak sie stalo, ale to jeszcze bardziej mnie irytowalo. oni przeciez nie rozumieli, nie wiedzieli, nie czuli tego co ja.
pamietam twoj pogrzeb. nigdy tego nie zapomne. kiedy tylko przekroczylam prog kosciola lzy polaly sie strumieniami. nie wiedzialam nawet ze tyle ich mam. wyraz twarzy twojej mamy kiedy czytala fragmenty twojego pamietnika...zaplakane oczy J i P...kamienna twarz twojego taty...to wszystko siedzi we mnie jak drzazga...chcialabym w koncu ja usunac, ale to zbyt bolesne...chyba juz wole zeby zostala tam gdzie jest. w sercu.
chcialam po prostu zebys wiedzial co wtedy czulam, jak bylo mi ciezko. milion razy juz zbieralam sie zeby wylac z siebie te wszystkie emocje, dac upust temu wszystkiemu co we mnie tkwi od ponad juz dwoch lat. a pamietasz, jaka zlozylam ci obietnice? niewazne, nie musisz pamietac. wiedz jedynie, ze ja pamietam i dotrzymuje slowa...prawie codziennie. dzisiaj w koncu sie zebralam..szkoda tylko, ze nie moglam powiedziec ci tego w cztery oczy kiedy jeszcze mialam szanse... ale jakos tak nigdy nie mielismy okazji... ale ty zawsze byles dla mnie wazny D. .zawsze czulam jakas wiez ktora ciagnela mnie do ciebie. trudno mi to wytlumaczyc. moze ty po prostu byles moim Aniolem? zawsze otaczala cie taka aura...zawsze byles usmiechniety, dobry, mily dla innych...nie byles idealem, byles przeciez tylko czlowiekiem...ale dla mnie byles wyjatkowy. i zawsze bedziesz...
jeszcze na koniec chcialabym ci powiedziec, ze nigdy cie nie zapomne...a w dowod mojej...sama nie wiem jak to nazwac...milosci? ogromnej przyjazni? niewazne...w imie tego co do ciebie czuje dedykuje ci slowa piosenki, ktorej sluchalam kiedy odszedles..
" Z TOBA ODESZLY ANIOLY...JEST NOC W OGROMNYM DOMU. UMIERALAM I WOLALAM DO NICH : NIE MA NAS, NIE MA NAS..
PLYNIE MIASTO A JA W NIM TONE, BIALE MURY UPADLY I KONIEC. BROD DOOKOLA I SAMA NA ULICY...KIEDY KRZYCZE, KIEDY KRZYCZE...NIE MA NAS..
I TAK WSZYSTKO TO CO MAMY JEST W NASZYCH SERCACH...
NIE MA NAS...NIE MA NAS...ELLI LAMA SABATHANI?...Z TOBA ODESZLY ANIOLY...NIE MA NAS...ZOSTALAM SAMA.."
to i tak nie wszystko co chcialam ci powiedziec..ale i tak ty pewnie wiesz wszystko lepiej niz ja...no i moze to lepiej...zaoszczedzi mi lez...